sobota, 6 sierpnia 2016

Moje miejsce na Ziemi :) Dolina Pięciu Stawów Polskich

Czwartego dnia naszego pobytu w Zakopanem w końcu pojawiła się wyśmienita pogoda i szansa na moją upragnioną wędrówkę do Doliny Pięciu Stawów. Zakochałam to miejsce od pierwszego wejrzenia i miłość do niego  trwa od wielu wielu lat.
Sa tam cudne widoki, cisza, piękno przyrody.
Siedzisz pośród gór i patrzysz na ich potęgę i wszystko zaczyna nabierać innego znaczenia.
Nie mogłam nie pójść w to miejsce będąc tak blisko.
Wszyscy dziwili się, że idziemy z 5 latka do doliny, ale według mojej pamięci trasa nie jest trudna wiec mała poradzi sobie bez problemu. Jednak okazało się że pamięć człowieka jest zwodnicza. Inaczej zapamiętałam ten szlak, a może wydawał mi się prostszy bo byłam młodsza i bez dziecka.
W każdym bądź razie okazał się baaardzo długi, cały czas pod górkę, po kamieniach i to jeszcze w niektórych miejscach śliskich po deszczach niedawnych. A na dodatek chcąc iść łatwiejsza trasa wybrałam drogę obok wodospadu( którą nigdy wcześniej nie szlam),ale kiedy szliśmy nią to zdecydowanie wolałabym jednak zmienić wybór i pójść czarnym.
Podziwiam moją Zuzę, która dzielnie szła do przodu, nie marudziła i po prostu dawała radę. I doszła!!!! Byłam pełna podziwu.
My z Kamilem chcieliśmy rezygnować w pewnym momencie, bo przeraziliśmy się dalsza stromą drogą obok przepaści, którą mieliśmy do pokonania. Samemu nie było by to trudne, ale z małym dzieckiem stanowiło to pewne wyzwanie.
 A oto fotorelacja:
Zaczęliśmy swoja wycieczkę z komplikacjami - na parkingu nie było miejsc i trzeba było zatrzymać się 2 kilometry dalej. Na szczęście jeździły busy podwożące bliżej. Początkowo szliśmy drogą w kierunku Morskiego Oka. Turystów tłumy!!!Przy Wodogrzmotach Mickiewicz trzeba skręcić w prawo i zacząć wędrówkę :)


 



 

 
Po drodze natknęliśmy się na żmiję:


 i szliśmy, szliśmy, szliśmy







 
 

 
Az dotarliśmy do wodopadu, gdzie dopadł nas poważny kryzys i zwątpienie, czy damy radę z Zuzią dojść dalej. Zdjęcia nie oddają tamtejszej wysokości, przepaści i drogi :(



 





 
Za mamową Zuzi nie zrezygnowaliśy i ruszyliśmy dalej, pomimo obaw czy dojdziemy: