poniedziałek, 30 kwietnia 2018

cd wypraw - Moszna

Kolejna wycieczkowa niedziela. Tym razem padło na pałac w Mosznej. Jedno z naszych tradycyjnych miejscówek. Pogoda byłą cudowna, miejsca do odpoczynku co nie miara, ludzi do zniesienia.
Maluchy w drodze spały, a potem Grunia grzecznie bawiła się na kocyku zabawkami a Leoś cały czas giełgował i nie wiadomo czego chciał. Na rączkach nie, na siedząco nie, na leżąco nie, przytulanie też nie....Tylko w nosidełku siedział zadowolony i tam zasnął ...


 


 




 















sobota, 28 kwietnia 2018

Jednak pobudka ;)

Tak jak myślałam nocka przespana to jednorazowa przyjemność hehe ale w końcu nadejdą kiedyś noce, które będą długie i spokojne :)
Już prawie mamy maj... ledwo dzieci urodziły się a zaraz biegać zaczną :)
Dziś Lili pierwszy raz pełzała do tyłu. Młody już od miesiąca pełza sobie, ale Grunia woli siedzieć i zabawki oglądać niż chodzić po pokoju :) A najbardziej lubi wszystkie zabawki Leosia. Gdy on coś ma, ona od razu chce mu zabrać.
 








czwartek, 26 kwietnia 2018

Przespana noc

W końcu nocka była bez żadnej pobudki!! Cudownie było położyć się spać po 23 a obudzić po 6! Człowiek jest taki wypoczęty i ma dużo więcej cierpliwości. Mam nadzieję że wejdzie to w nawyk Maluchom :)
Do tej pory były każdej nocy pobudki. Kamil chodził do Leosia, którego uspakaja smoczek i głaskanie po rączce i przytulanie, a ja do Lili bo ona musi dostać cyca by się uspokoiła. A jak już pojadła to niby spała, ale gdy próbowałam położyć to od razu przebudzenie. I tak trwało to z trzy razy a z w końcu usypiała...

 
 

 
 
 
 
 





Kolorowe Jeziorka - Pierwsza Wycieczka z Maluchami

W niedzielę wybraliśmy się na pierwszą dalszą wyprawę z Maluchami. Pojechaliśmy razem z rodzinką Reni na Kolorowe Jeziorka. W jedną stronę podróż była znośna bo Maluchy większość spały. Już na początku drogi Lili beczała i nie wiadomo o co jej chodziło. Ale dostała cyca i się uspokoiła więc ruszyliśmy dalej. Dźwiganie ponad 9 kilko nawet w nosidełku jest cieżkie!!! Zwłaszcza jak idzie się pod górkę. Potem rozsiedliśmy się na trawie i wszyscy byliśmy zadowoleni. Maluchy bo sobie baraszkowały, dzieci starsze bo mogły pobiegać a my najstarsi bo mogliśmy odpocząć. Niestety na ostatnie jeziorko nie daliśmy rady wejść i poczekaliśmy na resztę ekipy na dole. Podróż powrotna za to byłą koszmarem. Lili beczała ponad 40 minut i nic jej nie uspokajało. Masakra. Liczyliśmy że zmęczone padną i prześpią całą drogę a tu niespodzianka. Na koniec zasnęła a Leoś zaczął mieć pozytywną bazę :) Stwierdziliśmy z Kamilem że to nasza pierwsza i ostatnia wycieczka hehe Z bliźniakami to jest wyzwanie...