piątek, 31 sierpnia 2018

ROK !!!!!

Dziś mija rok odkąd w naszej rodzinie są Maluchy. To był rok wielkich rzeczy: zmian, zmęczenia, radości, stresów, śmiechu, niepokoju, zamieszania, przygód. Ale przede wszystkim był to rok wielkiej miłości :) Znajduję w sobie niekończące się pokłady miłości do całej naszej trójki. Każde z dzieci jest inne, ale każde tak samo mocno kochane.
Pamiętam rok temu jakby to było wczoraj. Stres towarzyszący cesarce, obawa by maluchy jako wcześniaki były zdrowe, rozmowy z lekarzami, pomoc położnych i panika, gdy wszystko boli a trzeba zająć się dwoma maluchami na raz... Nieprzespane noce, płacz z bólu przy karmieniu, nieustanne zmęczenie i senność, brak czasu na wszystko inne..
A teraz mamy już wprawę, maluchy nie przerażają tak bardzo jak na początku, są coraz bardziej do ogarnięcia :)
Czas tak szybko leci....
Tym razem obyło się bez baby blues, bo waśnie z tyłu głowy była myśl, że czas płynie, nieustannie i ciąż do przodu i ani się obejrzymy a będą szły do szkoły jak Zuzia. I to powodowało że miałam większy spokój w sobie, bo wiem że ten czas jest krótką chwilą.
Raz podczas karmienia nocnego natrafiłam na taki cytat:
" Noce są takie długie a życie takie krótkie"... jakie to prawdziwe...














poniedziałek, 27 sierpnia 2018

końcówka wakacji

Czym większe dzieci, tym mniej czasu na wszystko, a tym bardziej na pisanie bloga.. Czeka sobie spokojnie, bo jest na liście priorytetów trochę niżej.
Wakacje powoli dobiegają końca...Szkoda, bo fajnie było spędzać czas z całą trójką. Tym bardziej że Zuzia mnie mega zaskakuje swoją pomocą i opieką nad maluchami. Jest moja prawą ręka. A w czasie gdy śpią to spędzamy czas razem, bawiąc się, czytając, rozmawiając. Uwielbiam ten nasz czas.
Nie poszaleliśmy w te wakacje z wyjazdami, bo nie chciało nam się ruszać z Maluchami. Najlepiej funkcjonują przy stałym rytmie dnia. Ale udało się być w zoo, energylandii i odkryć nowy zamek.
Zaliczyliśmy też tydzień w szpitalu z Zuzią, bo musiała być na diagnostyce. Tutaj kolejny raz mnie zaskoczyła, bo dwie noce została sama w szpitalu i była bardzo dzielna. Lekarze i pielęgniarki mówiły, że dawno nie miały takiej pacjentki. Wyszła jej nietolerancja na laktozę i ma teraz dietę bez laktozową. Trudno jej, bo do tej pory była fanką produktów mlecznych w różnych postaciach. Ale jest dzielna, wie że tak musi i stosuje się. My szukamy w sklepach produktów bez laktozy by trochę ułatwić jej rozstanie z ulubionymi potrawami.
Maluchy szaleją i są dosłownie wszędzie. Trzeba uważać na wszystko, bo otwierają szafki, wspinają się na schody, bujaki, jeździki itd. A jednocześnie jest z nimi tyle radości i śmiechu, są takie pocieszne. Rozbrajają nas każdego dnia :)
Mała ma fazę i teraz cały czas coś podaje i mówi "da", a potem chce to z powrotem i też mówi "da" i tak w kółko, podaje i odbiera. Zaczęła też pluć przy jedzeniu i Leoś bacznie obserwuje, wieć podejrzewam że zaraz zacznie robić to samo.
A ja? Zaczęłam dodatkową pracę i jestem bardzo zadowolona, bo robię to co lubię. Zaczynam biegać, bo czuję się super naładowana po bieganiu - endorfiny robią swoje :) Zuzia ćwiczy ze mną i jest szybsza hehe więc myślę że moja kondycja sięgłą dna.