niedziela, 26 maja 2013

Wczorajszy dzień dziecka :)

Pojechaliśmy wczoraj na organizowany przez związki zawodowe Dzień Dziecka. Pogoda byłą trochę kiepska - zimno i pochmurno. Ale atrakcji było sporo, nagród też :) Prowadziliśmy nawet jeden konkurs, ale to nie był dobry pomysł. Dobrze, że pomagał nam Zbyszek bo byśmy sami z Kamilem i Zuzią krzątającą się pod nogami nie dali rady. Zuzia była później tak umęczona, że zaczęła płakać i marudzić. Podejrzewam że była głośniejsza nawet od syreny strażackiej ;) Wzięliśmy ją na ręce i tak zasnęła.
A oto fotoreportaż z imprezy:
Na początku była zabawa i tańce:


Potem czas na małe co nieco, ale Zuzi coś nie podchodziła grochówka.
Później odkryła zabawki dmuchane! I nie chciała wyjść z basenu z piłkami.


Potem wdała się w rozmowę z dziewczynką, jednak zrozumieć co mówi Zuzia w swoim języku jest trudno nawet dziecku ;)
Później bardzo zafascynowała ją walka na macie:
Bardzo komentowała zachowanie chłopców, robiła im 'Ty Ty' i mówiła "patrz babok".
Jak chłopcy się przewrócili to Zuzia nie chciała już dalej oglądać i poszła do Strażaków.
Tak jej się spodobało "duże autko", że nie chciała wyjść.
Spotkaliśmy też koleżankę z mojego działu z córeczką, która jest rówieśnicą Zuzi. Moja mała wzięła ją za rękę i poszły sobie na spacerek hehe







Po całym dniu wrażeń, najlepiej jest u taty:

poniedziałek, 20 maja 2013

Rajd rowerowy, boląca niedziela, leniwy poniedziałek

Zrobiło się trochę zaległości.
18.05.2013 pojechaliśmy na rajd rowerowy, którego byłam współorganizatorką. Trasa w jedną stronę to ponad 10 km. I tyle samo z powrotem. Ludzi nawet było sporo, atmosfera fajna, pogoda dopisała. Mała była dzielna, ale w drodze powrotnej nie dała rady zmęczeniu i zasnęła.
Zdjęcia marnej jakości, bo robione komórką, ale mojej lustrzanki nie miałam gdzie spakować :)



19.05.2013
Niedziela minęła w bólu. Rano nic nie zapowiadało takiego stanu i razem z Zuzią siedziałyśmy sobie na słonku i czytałyśmy bajki.

Później tak mnie brzuch bolał, że aż wymiotowałam z bólu. A na złość nikogo nie było, by mnie zawieść do szpitala. Tata i Kamil w pracy, a ja sama w domu z Zuzią, bez auta i pomocy. W końcu Kamilowi udało się zwolnić i przyjechał z pomocą W szpitalu odsyłali od sali do sali i nie chcieli nic podać. Wkurzona wyszłam ze szpitala, przeklinając polską służbę zdrowia, dla której co miesiąc moja pensja biednieje o parę stów. A jak potrzebna pomoc to nie można się doprosić. NA szczęście w aptece był miły sprzedawca i widząc mój stan sprzedał mi lek bez recepty. Musiał być mega silny, bo zadziałał prawie natychmiast i po pół godziny przeszło mi wszystko.
20.05.2013
A dziś Zuzia nie mogłą sobie znaleźć miejsca. Chodziła i wymyślała co chwilę coś nowego.
Zaczeło się od wyjścia 'papa' z wiadereczkiem i sypanie piasku.

Szybko jednaj jej się znudziło i chciała iść do domku, bawić się "ija" czyli w koniki - nawet przez chwilę humor jej dopisywał :)

 Jednak za chwilę przypomniała sobie, że tata jest na dworze, więc postanowiła zobaczyć, jak kosi trawę. Najpierw przyglądała się spokojnie, a potem zaczęła tłumaczyć coś po swojemu i wołać "tata".
Nie zadowolona z efektu pracy taty postanowiła skomentować to na swój sposób:
I wolała już dłużej tego nie oglądać :

wycofując się do domu na małe co nieco (w języku Zuzi - amam)
A na koniec wspólne zdjęcie ze mną się udało zrobić :) Jedno z nielicznych razem..Bo Kamil nie chce nas fotografować :(

wtorek, 14 maja 2013

Auta w rozsypce

Dzień zaczął się nie po mojej myśli. Wyjechałyśmy szybko z domu by się nie spóźnić do pracy, ale po drodze otworzyłam okno by zeszła z niego rosa i już nie mogłam zamknąć go z powrotem. Próbowałam, ale szyba nie chciała za nic iść do góry. Z tyłu siedziała Zuzia i bałam się by do reszty się nie rozłożyła. Przesadziłam ją na przedni fotel, włączyłam dmuchawę z ogrzewaniem, przykryłam swetrem i jechałyśmy 40 na godzinę by nie zawiało nas. Więc zamiast być na czas to się spóźniła!!!
Po południu postanowiliśmy jechać do Castoramy na zakupy niezbędnych rzeczy. Niestety w drodze popsuł nam się drugi samochód - w tym przypadku to poważniejsza sprawa - prawdopodobnie sprzęgło siadło.
Stanęliśmy na poboczu,ale do nikogo nie można było się dodzwonić. Wszyscy byli poza zasięgiem. To się nazywa złośliwość rzeczy martwych. W końcu poszłam do gospodarzy i pożyczyłam rower, a Kamil pojechał nim do domku po pomoc. W tym czasie udało mi się dodzwonić do taty, który przyjechał nas  holować do warsztatu. Próbowałam dodzwonić się do męża by zawrócić go z drogi, ale nie odbierał. Ale nerwy miałam !!! A u kuzyna dowiedziałam się, że trzeba trzymać kciuki by sprzęgło nie było z dwumasą ( czy jakoś tak to się nazywa) bo wtedy koszt straszne!Jak ja nienawidzę nieprzewidzianych sytuacji i wydatków!!!
Z dobrych informacji to zaczęli robić ogrodzenie i fajnie wychodzi i sprawnie.
Dla poprawy humoru zamieszczam moją radosną córeczkę, która wczoraj cały dzień się śmiała i wygłupiała. Choć zaczęło się od poważnego czytania bajeczki, która całkowicie Zuzię rozśmieszył. Dodam że zdjęcia nie są ustawiane, a mała nie pozuje - to wyczucie chwili hehe...


piątek, 10 maja 2013

Zapalenie krtani

Od 3 dni jestem chora i na zwolnieniu. Wyleżałam się za wszystkie czasu, zgodnie z zaleceniami lekarza. Gardło boli dalej, nos zatkany, że oddychać ciężko.
Mając tyle czasu na leżenie i myślenie, wymyśliłam zmiany w Zuzankowym królestwie - dziś po raz pierwszy będzie spała w swoim pokoiku.Kamil nie pochwala tego, ale ja myślę że póki jest  Ciekawe jak minie nocka?

W między czasie zrobiłam na obiadek zrobiłam szybkie dietetyczne danie - grilowane kotlety z mięsa mielonego z indyka z ciecierzycą. Pycha. Polecam. Do tego talerz sałatki. Nawet mąż się skusił na moją dietetyczną potrawę- on miał w wersji bogatszej - kotlet w bułce grillowanej!
Ostatnie dni intensywnie myślę o wakacjach - gdzie pojechać. Chcieliśmy Egipt -bo kochamy rafę koralową, ale ze względu na Zuzię (kto wie jak by zniosła zemstę faraona) musimy jeszcze odpuścić. Następne propozycje to wyspy Greckie - Kreta, Zakynthos, Korfu- do wyboru do koloru. Alternatywna wyspa - hiszpańska - Majorka. W zależność czy będą w tym czasie wyloty z Wrocławia i w miarę atrakcyjna cena.
Rozważamy też Chorwację, ale chyba sobie w tym roku darujemy. Po pierwsze już tam byłam, a tyle fajnych miejsc na świecie, że chciałabym coś nowego. Po drugie długa trasa...więc nie wiadomo jak by to mała zniosła. Po trzecie i chyba najważniejsze- do dwóch lat wycieczki samolotowe dzieci mają za darmo. Więc jest ostatni rok, gdzie możemy z tego korzystać :)

poniedziałek, 6 maja 2013

Kobiety pistolety

Powrót po długim weekendzie do pracy jest ciężki. A zwłaszcza jak dużo się dzieje nieprzewidzianych i nieplanowanych zajęć.
Mała też nie mogła się przestawić na dzień bez mammy i była wyjątkowo marudna.
Eska przechodzi apogeum swojego okresu i też trudno z nią wytrzymać. A nową elewację olewają okoliczne burki.
Dla poprawy humoru wzięłam aparat i się pobawiłam trochę.
















I moje ulubione - istne słoneczko :)

Zrobiłam też parę ujęć drugiej księżniczce :)





niedziela, 5 maja 2013

Kobiety rządzą

Kamil w pracy, a my od rana rządzimy sobie same. W sumie to najwięcej rządzi Zuzia.
Gdy się ubierałam to otworzyła szafkę, weszła do niej i się zamknęła a potem krzyczała "Mama oć"



A potem spodobało jej się pstrykanie... :)
I parę fotek wyszło ...Ach te jej oczy... :)