dziś stała pod dużym znakiem zapytania. Mała obudziła się z gorączką, kaszle nadal, w ciągu dnia się pokładała. Z jednej strony nie chciałam narażać jej by się mocniej rozchorowała, ale z drugiej nie mogłam pozwolić by nie przeżywała świąt na które tak wyczekiwała. Więc mimo choroby zapakowaliśmy się i pojechaliśmy do babci. Najpierw pojechaliśmy do szpitala, ale tam dowiedziałam się że przyjmą dziecko dopiero po 18, a teraz ma sobie jechać do przychodni. Oczywiście przychodnia była nie czynna, a Pani która sprzątała w niej była w szoku że w szpitalu nas nie przyjęli. Postanowiliśmy w takim razie pojechać do szpitala do Wieczerzy Wigilijnej. Mała z tego wyczekiwania i podekscytowania chyba zapomniała o chorobie :) Zebrała całą skrzynie prezentów, to niesamowite było patrzeć na jej radość. Dawanie jest zdecydowanie lepsze niż branie :)
niestety po jakimś czasie Zuzię jednak choroba dopadła ponownie. Dostała gorączki i z zimna aż się trzęsła. W szpitalu był niezwykle nieuprzejmy lekarz, który zdiagnozował zapalenie oskrzeli. Czyli standard w przypadku Zuzi. No cóż święta może nie będą takie jak planowaliśmy ale i tak będzie w nich radość i miłość :)