U stóp mruczy kot a ja zgrywam zdjęcia i filmy bo w telefonie zabrakło pojemności...
Tyle się dzieje..Nie sposób nadążyć za czasem, za dziećmi, za zmianami... Wszystko jest takie ekscytujące, a zarazem wypruwające z energii..
Zuzia chwyciła bakcyla gimnastycznego i wozimy ją na zajęcia, a w domu ciągle uczy się robić gwiazdy i szpagaty. Przez Maluchy mam mało czasu by się z nią pobawić i bardzo mi tego brak. W wolnych chwilach nadrabiam, ale mam poczucie, że to mało.
Lili chodzi :) Niby nic takiego a cieszy nas ten fakt niesamowicie. To taki wzruszający widok. Z każdym dniem coraz pewniej się porusza. Śmiesznie wygląda, jakby za dużo procentów wypiła. A najlepsza jest jej radość z nabycia nowej umiejętności. Idzie i się cieszy :)
A Leo nauczył się wstawać i stać bez podpórki i też ma radochę i chce by mu ciągle brawo bić.
Lili zdecydowanie dominuje. Zabiera wszystko mu a potem ucieka ze zdobyczą, a Leo beczy zamiast walczyć o swoje. Jak go bije to nie oddaje, tylko znowu beczy :) Od małego wie, że dziewczynek się nie bije - dżentelmen nam rośnie hehe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz