środa, 13 września 2017

Jak sobie radzę?

Gdziekolwiek się nie ruszę wciąż słyszę to samo pytanie: jak sobie radzę z bliźniakami? Zaczyna mnie trochę już wkurzać to pytanie. Rozumiem jeszcze że pada z ust rodziny i bliskich, ale kiedy pyta o to sprzedawczyni w sklepie to już przegięcie ;)
Otóż radzę sobie całkiem nieźle:) Większość czasu zajmują sprawy związane z karmieniem, ale w sumie tego się spodziewałam. Myślę, że jestem dużo spokojniejsza niż przy pierwszym dziecku i wiem, że czas Mlecznej Krainy nie trwa wiecznie. Teraz jest ten czas i jemu jest wszystko podporządkowane. Karmię bowiem piersią a raczej piersiami, bo karmię dwoje dzieci na raz. Lilianka jest bardzo współpracująca ale Mały Książę trochę zawsze się obija i zanim chwyci co trzeba i jak trzeba potrafi minąć nawet 10 min. Potem dokarmienie, odbicie i odciąganie laktatorem, by pobudzić laktację na tyle, by starczyło dla dwójki. Pracy przy tym sporo, ale najważniejsze, że moje wcześniaczki dostają moje mleko.
Piszę o sobie, a warto dodać jaką wielką pomocą jest Kamil. Zwłaszcza nocami jego para rąk jest niezastąpiona. I zajęci opieką nad trójką dzieci nawet nie mamy kiedy się kłócić, a i siły warto oszczędzać na inne rzeczy. Kamil jest mega pomocny, kochany i wspierający.
Zuzia narazie jest trochę przez nas odsunięta od maluchów, bo podziębiona jest nadal i nie chcemy by dzieciaki coś od niej podłapały. Przykro jej jest bo chciałaby się nimi nacieszyć, a ciągle słyszy: "nie za blisko"...Staramy się też sporo z nią rozmawiać, grać i bawić się, ale czasami to trudno pogodzić całą trójkę, zwłaszcza, gdy wszyscy chcą czegoś  w tym samym momencie.
 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz