Postanowiliśmy wybrać się na górkę oddaloną około godziny drogi od naszej wioski! Taka niespodziewana wyprawa :) Zapakowaliśmy niezbędne rzeczy i ruszyliśmy. Po drodze nie obyło się bez przystanku na siku do nocnika, bo Zuzia podróżowała bez pieluchy! Trochę błądziliśmy i denerwowaliśmy się, ale w końcu trafiliśmy na właściwy parking. Wybraliśmy łagodny szlak, bo z małą...Miej więcej w połowie drogi Zuzi znudziło się siedzenie w nosidełku i postanowiła ruszyć na własnych nogach na podbój góry. I dzielnie szła, czasami prosząc lub krzycząc "opa". Droga bardzo się dłużtła, bo tępo dwulatka jest żółwie. Ale weszła! Dzielna mała. Na szczycie wariowała na trawie i udawała samolot.
W drodze powrotnej umęczona dała się wsadzić do nosidełka i tam słodko zasnęła.
A wieczorkiem w domku zrobiliśy sobie obiad na szybko - czyli kiełbaska z rusztu i piwko.Mniam!
Ostatnio też jestem pod wrażeniem rzeczy zrobionych techniką decupage. Kupiłam więc zestaw startowy i zaczęłam swoją pracę. Pierwsze wrażenie - fajna rzecz ale serwetki bardzo się gniotą i nie chcą prostować i robią się przez to grudni. Jak na pierwszy raz to nie ma co narzekać. Kiedyś dojdę do wprawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz