sobota, 23 lipca 2016

Mój Krakow - dzien drugi :)

Mała od samego rana mówi, ze dziś trzeba iść na poszukiwanie smoka. Więc ruszamy na Wawel. Tam zwiedzamy co się da, wymyślamy marzenia dotykając lewą ręką Dzwon Zygmunta i wędrujemy śladami Królów. Chwila zadumy i refleksji przy Grobach...
Ale Mała ciągnie do Smoka, wiec szukamy go i jego Smoczej Jamy. A kiedy w końcu do niego dochodzimy, to Zuzę ogarnia strach i od razu chce uciekać.
Kocham Kraków, bo mimo masy turystów to jest tam wolność i przestrzeń na pobycie z własnymi myślami. Czas zwalnia...
Po głowie cały czas krąży mi piosenka Myslovitz:

"Kraków jeszcze nigdy tak jak dziś
Nie miał w sobie takiej siły (...)

W uśmiechach turystów rynek tonie znów
Ktoś zakrzyknął głośno, błysnął flesz (...)

Kraków, hejnał gra
Tak wita mnie
Patrzy na mnie, jakby wiedział, że
Wracam po to, by
Choć na kilka chwil
Zamknąć oczy i
Móc uwierzyć, że (...)"

 



 

 






 











 








 





 




 



 



Po południu przywdziewamy barwy narodowe i udajemy się do Tauron Areny na mecze siatkarskie Final Six, w tym Polska - Francja. Kibicujemy zawzięcie, by po dramatycznej walce Polska w końcu wygrała z Francją 3:2!


 

 
































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz