sobota, 21 lipca 2018

Wakacyjne wspomnienia cz. 2 - Zatoka Wraku, Porto Vromi, Anafonitria, Askone Stone Park


Pierwszego dnia wybraliśmy największy hit Zakynthosu czyli Zatokę Wraku. Oglądaliśmy ją z góry. Zaparkowaliśmy auto na parkingu, zapakowaliśmy Maluchy do nosidełek i udaliśmy się na wędrówkę. Na klifie zbudowana jest platforma widokowa, ale kolejka do niej byłą gigantyczna, więc ruszyliśmy wzdłuż klifów, by podziwiać zatokę w pełnej krasie. Droga w słońcu i upale, z dziećmi na ramionach, po ostrych kamieniach i wybojach nie była łatwa. Gdyby nie Maluchy w nosidełkach to trasa jest do ogarnięcia bez większych problemów. Martwiłam się też o Starszą, by zbyt nie podchodziła do krawędzi i uważała na ostre podłoże. 
Po kilkunastu minutach doszliśmy do ławeczki upamiętniającej zmarłego tragicznie Dennisa Arvanitakisa. Widok był powalający...Zapierał dech w piersi...Niestety przy maluchach na rękach trudno było uchwycić to w obiektywie aparatu i kamery. Nawet nie mamy zdjęcia całą rodziną bo gdy zobaczyliśmy zatokę i pstryknęliśmy kilka fotek to szybko wracaliśmy, by znaleźć odrobinę cienia i nie przegrzać dzieciaków.
Wracając, usiedliśmy pod rozłożystym drzewem, gdzie było sporo cienia i przyjemnie wiał wiaterek. Była to nasza chwila wytchnienia.
Kolejka do punktu widokowego się znacznie zmniejszyła, więc poszliśmy zobaczyć wrak z tej perspektywy. Niestety widok zdecydowanie gorszy niż z końcówki klifów. Ale i tak robi wrażenie.









Po ciężkiej drodze chcieliśmy trochę odpocząć i udaliśmy się do Porto Vromi. Znaleźliśmy cień w wydrążonej grocie i tam się rozłożyliśmy. A gdy to zrobiliśmy zaczęliśmy się zastanawiać czy to aby bezpieczne miejsce. Wszędzie leżały kamienie, które ewidentnie pospadały z góry. Nasz przystanek nie był długi, bo, jak się okazało, nikt nie miał nastroju na plażowanie. Starsza marudziła, że są kamienie i zimna woda, Maluchy marudziły z przyczyn tylko sobie znanych, a mąż marudził bo marudzą Maluchy. Atmosfera była kiepska, przez co nie do końca byliśmy w stanie pozachwycać się kolorami wody, orzeźwiającą kąpielą w niej i odpocząć.









W drodze z Porto Vromi zatrzymaliśmy się w Anafonitrii . Poszłyśmy zobaczyć klasztor z Najstarszą bo Maluchy spały i nie chcieliśmy ich budzić. Po drodze z parkingu do klasztoru spotkałyśmy urocze osiołki, które były bardzo towarzyskie. Niestety nasze zwiedzanie było bardzo szybkie, ze względu na spiące Maluchy, które budzą się jak za długo stoją w jednym miejscu.






                                               

Planując zwiedzanie zastanawiałam się jaką atrakcję typową dla dzieci można zaproponować dla Starszej. Szukałyśmy razem w internecie i tak oto natknęłyśmy się na Askos Stone Park. Czytałyśmy opinie, oglądałyśmy zdjęcia i Starsza bardzo chciała tam pojechać. My z mężem trochę mniej...I rzeczywiście szału nie było...Były: kucyk, daniele, pawie, żółwie, kozy, świnie, psy, szopy....Mało...
Obejście całego parku zajmuje niewiele czasu, bo zwyczajnie nie ma co oglądać.
Atrakcjami dla Starszej było: karmienie daniela I kóz, siedzenie na kucyku, trzymanie żółwi oraz hit – karmienie szopów. Wszystko odbywało się w dość szybkim tempie, przy pomocy pracownika parku.
Rzeczywiście szopy są boskie :) I na tym zachwyt nad parkiem się kończy.
Dalsza droga jest, ale zwierząt zbytnio nie ma.





  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz