Zacznę od tego że marzenia czasem się spełniają. Czasami po
wielu latach ale i tak warto dążyć by w końcu się urzeczywistniły. Jako dziecko
zafascynował mnie pies lessie. Miałam może 6 lat i wielką księgę psów do której
wracałam każdego weekendu prosząc i wierząc że którejś niedzieli pojedziemy z
rodzicami po psa. Mija od ego czasu 24 lata i nareszcie mam upragnionego
collie. Pewnej niedzieli mój kochany mąż zabrał mnie w podróż po małą Eskę.
A potem całą naszą rodzinką przenieśliśmy się do wymarzonego
domku. Moja córka od razu pokochała pieska i stały się kumpelami ;) Zuzia dzieli się z Eską jedzeniem, a Eska legowiskiem :)
Mimo że mieszkamy niecałe 3 tyg. to już zdążyliśmy wyprawić
święta i sylwestra. Niestety na koniec rozłożyła nas grypa.Najpierw mnie dopadła, a teraz malutką. I zamiast chodzić do żłobka to siedzi ze mną w domu. Szkoda, bo to jej początki w żłobku i już zaczęła się przyzwyczajać. Ciekawe jak zareaguje po przerwie.
CUDOWNE zdjęcia !!! Życzymy wiele rodzinnych radości !!
OdpowiedzUsuń